Mam trzydzieści dwa lata i od zawsze za dużo analizuję, za dużo się martwię i za bardzo wszystko chcę mieć pod kontrolą. Od lat prowadzę swoje życie według listy: porządek w mieszkaniu, plan dnia, obowiązki zawodowe, wspólne obiady w weekendy. I chociaż czasem przytłacza mnie odpowiedzialność, to daje mi ona złudne poczucie bezpieczeństwa. Jestem żoną Tomka. Zawsze był bardziej wycofany, zamknięty w sobie. Gdy ja potrzebuję rozmawiać, rozkładać emocje na czynniki pierwsze, on woli milczeć, ale przez lata nauczyliśmy się jakoś współistnieć. Jestem też starszą siostrą. Kasia, moja młodsza siostra, ma dwadzieścia cztery lata. Za dzieciaka to była przepaść, ale teraz wydawało mi się, że jesteśmy przyjaciółkami. 

Zaczęło się niewinnie

Kasia uwielbiała wpadać do nas na herbatę i oglądać z nami filmy. Zawsze siedziała blisko Tomka. Mieli wspólne żarty i ciche spojrzenia. Najpierw się z tego śmiałam, ale potem poczułam ukłucie i zaczęłam się zastanawiać czy coś między nimi jest, czy to tylko wyobraźnia zranionej kobiety, która nie umie zaufać?  Ale przecież widziałam, jak Kasia zniżała głos, gdy rozmawiała z Tomkiem. Jak szybko chowała telefon, gdy wchodziłam do pokoju. Jak Tomek się uśmiechał do niej – inaczej niż do mnie. To wszystko mogło być przypadkiem. ale nie było. Nie dla mnie.

– Może byś trochę mniej z nią siedział? – rzuciłam niby żartem, kiedy Tomek po raz kolejny został z Kasią w kuchni, a ja sama zmywałam po kolacji.

Tomek parsknął śmiechem: – Ola, przestań. Przesadzasz, przecież to twoja siostra.

Pokiwałam głową, nie komentując więcej. Nie miałam już siły tłumaczyć, co dokładnie mnie uwiera. To nie było nic konkretnego, ale kiedy ktoś jest z kimś długo, czuje zmiany. Poszłam do łazienki i słyszałam, jak Tomek coś mówi do Kasi, znowu się śmiali. Dawniej to ja byłam tą, z którą rozmawiał w ten sposób. Teraz coraz częściej miałam wrażenie, że między nimi powstał jakiś niewidzialny most.

Może to ze mną było coś nie tak? Zawsze byłam trochę zbyt czujna, zbyt podejrzliwa. Pamiętałam, jak jako dziecko obwiniałam mamę o to, że bardziej kocha Kasię, bo pozwalała jej na więcej. Ja zawsze musiałam być odpowiedzialna, a jej wszystko uchodziło na sucho. Teraz też się tak czułam. Jak ta, która siedzi z boku i patrzy, jak dwoje ludzi, których kocha najbardziej na świecie, wymienia spojrzenia.

Coś nie dawało mi spokoju

– A ty? Masz kogoś? – zapytałam Kasię, udając, że chodzi mi tylko o zwykłą, siostrzaną ciekawość.

– A co, chcesz mnie z kimś zeswatać? – zapytała, jakby chciała sprowadzić rozmowę na lżejsze tory.

– Po prostu pytam – odpowiedziałam. – Ostatnio jakoś często siedzisz w telefonie. Piszesz z kimś?

Zawahała się i wzruszyła ramionami. – No coś tam się może kroi. Ale jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić.

Może powinnam zacząć sprawdzać telefon mojego męża – powiedziałam, niby w żartach, ale z lekką nutą ironii, której nie potrafiłam już ukryć.

Kasia zaśmiała się nerwowo, a atmosfera zrobiła się napięta. Siedziałyśmy przez chwilę w milczeniu, każde słowo byłoby za dużo. W końcu Kasia wstała, przeciągnęła się i rzuciła przez ramię: – Idę spać. Dobranoc, siostra.

Czułam, że się oddaliła

Z każdym kolejnym dniem widziałam, jak coraz częściej znika. Przestała wpadać bez zapowiedzi, przestała dzwonić z byle powodu. Kiedy już przychodziła, unikała dłuższych rozmów. Wolała pogadać z Tomkiem, bo on się nie czepiał, nie wbijał szpilek, nie patrzył podejrzliwie. Poczułam coś, czego się nie spodziewałam. Pustkę. Jakby ktoś wyciął kawałek mnie i zostawił lukę, która nie chciała się zagoić. 

Nie wytrzymałam. Weszłam do salonu, gdzie Tomek siedział z laptopem na kolanach. Zatrzymałam się w drzwiach i po kilku sekundach milczenia zapytałam: – Długo jeszcze będziecie to przede mną ukrywać? Widziałam, jak na nią patrzysz. Jak się z nią śmiejesz. Jak znikacie razem. Co jest między tobą a Kasią?

– Ola... – zaczął, ale nie dokończył. Wstał z kanapy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem – Naprawdę myślałaś, że zdradziłbym cię z twoją własną siostrą? – zapytał cicho, prawie szeptem. – Że byłbym do tego zdolny?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Milczałam, więc odblokował ekran i podał mi telefon. Najpierw kilka zdjęć tortów, potem lista gości, wiadomości z pytaniami o ulubione kwiaty, o datę, o sukienkę, którą ostatnio podziwiałam na wystawie. Wszystko między nim a Kasią. 

– Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę – powiedział spokojnie. – Kasia zna cię lepiej niż ktokolwiek. Poprosiłem ją o pomoc i przez ostatni miesiąc robiliśmy wszystko, żeby cię zaskoczyć. Myślałem, że się ucieszysz, a zamiast tego usłyszałem, że mam romans z twoją siostrą...

Zawód w jego oczach był jak cios. Nie krzyczał, nie przeklinał. Ale ten jego chłód, ten jego rozczarowany wzrok... bolało bardziej niż wszystko, co mogłabym sobie wyobrazić. Stałam jak ogłuszona. Nagle wszystko we mnie zaczęło się sypać. Nie byłam już zła. Było mi wstyd. Tak po ludzku. Obrzydliwie.

Od razu zadzwoniłam do Kasi

Wzięłam głęboki oddech. – Przepraszam. Naprawdę. Wiem, że przesadziłam. Wiem, że... zraniłam cię. Pogubiłam się. Byłam zazdrosna, czułam się odsunięta, niewidzialna. Ale zamiast zapytać wprost, zaczęłam podejrzewać. I wymyślać.

Po drugiej stronie zapadła cisza. A potem ciche słowa: – Wiesz, jak to zabolało? Zawsze myślałam, że mi ufasz.

Zacisnęłam powieki: – Błagam cię, Kasiu. Chcę to naprawić.

– Nie wiem, czy się da – odpowiedziała bez emocji. – Muszę mieć trochę czasu.

Rozłączyła się, a ja siedziałam na podłodze w kuchni, patrząc w ciemność. Pierwszy raz od dawna zobaczyłam siebie taką, jaką byłam naprawdę – nie pewną siebie, nie zaradną, tylko małą, zalęknioną kobietą, która zniszczyła coś ważnego, zanim zdążyła to zrozumieć.

Od tamtej rozmowy minęły trzy tygodnie

Kasia napisała tylko raz – krótko, rzeczowo, bez cienia czułości. Nie zapytała, co u mnie. Nie zaprosiła na kawę. Nie przyszła na urodziny.
Tomek był w domu. Fizycznie obecny. Robił zakupy, kładł się obok mnie do łóżka, jadł w ciszy kolację. Nie było awantur, ale nie było też bliskości. Kiedyś potrafił zareagować na moje spojrzenie jednym słowem. Teraz nie patrzył mi w oczy dłużej niż kilka sekund.

Na stole leżała wciąż nieotwarta paczka z prezentem. Z opisu wiadomości wiedziałam, że miała w niej być księga z naszymi wspólnymi zdjęciami, które Kasia zebrała od dzieciństwa do teraz. Miał być tort, świece, wspomnienia. Zamiast tego było jedno „wszystkiego najlepszego” rzucone bez przekonania.

Dom stał się nieznośnie cichy, a ja nie miałam już złudzeń. Zawiodłam. Z czasem zaczęłam rozumieć, że nie wszystko da się cofnąć. Można przepraszać i próbować wyjaśniać, ale są słowa, które wbijają się w ludzi i zostają tam długo. Zostawiłam takie ślady w Kasi i w Tomku pewnie też.
Zazdrość, którą nosiłam w sobie zbierała się przez lata – z poczucia, że nie jestem wystarczająca, z lęku przed utratą i z dziecięcych kompleksów. Nie byłam gotowa się do tego przyznać, więc wymyśliłam historię, która miała usprawiedliwić mój strach. 

Czasem jeszcze myślę, że gdybym zapytała wcześniej, po prostu, szczerze... może wszystko potoczyłoby się inaczej. Dziś Tomek jest blisko, ale nie dotyka mnie tak jak dawniej. Kasia milczy i nie wiem, czy jeszcze mnie potrzebuje. Uczę się więc żyć z tym, co zostało. Czekam. Nie na cud, tylko na moment, w którym znów będę mogła spojrzeć na siebie w lustrze i poczuć, że jestem kimś, kogo warto było nie skreślać.

Ola, 32 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także: