Dziś mam trzydzieści jeden i stoję przy jego grobie, patrząc, jak moja matka wesoło gawędzi sobie z obcym facetem, który właśnie poprawia jej płaszcz na ramieniu i trzyma torebkę. Ma ciemne okulary, choć słońce ledwie prześwituje przez chmury. Ona uśmiecha się do niego tym samym uśmiechem, którym kiedyś rozbrajała tatę. Początkowo myślałam, że szybko jej przejdzie, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że dosłownie za chwilę padnie zdanie, które skutecznie zburzy wszystko, co o ojcu pamiętałam. 

Mama miała kogoś nowego

Wtedy jeszcze próbowałam być dojrzała. „Jeśli ją to uszczęśliwia…” – mówiłam koleżankom, choć w środku miałam ochotę wrzeszczeć. Ale zabranie go na grób mojego ojca? Tego się nie spodziewałam. Stałam kilka kroków dalej, trzymając bukiet białych frezji. Oni przyszli razem, objęci jak para nastolatków. Facet miał na sobie granatowy płaszcz i nonszalancko rozpiętą koszulę. Na cmentarzu. W październiku.

– O, Diana! – zawołała mama, jakbyśmy się przypadkiem spotkały w markecie przy półce z makaronem. – Pamiętasz Andrzeja? Myśleliśmy, że będziemy tu pierwsi. Mieliśmy przyjechać rano, ale Andrzej jeszcze po drodze wstąpił do kwiaciarni…– Tatuś by się cieszył, że nie jestem sama – szepnęła.

– Tatuś raczej przewraca się właśnie w grobie – parsknęłam i od razu poczułam ukłucie wyrzutów sumienia.

Andrzej odchrząknął – Może lepiej, żebyście porozmawiały same – rzucił i się oddalił. Dobrze wiedział, że nie pałam do niego sympatią. I nie miałam zamiaru tego ukrywać.

Próbowała mnie uspokoić

– Diana, nie musisz być niemiła. Próbuję jakoś żyć. Przecież nie zapomniałam o twoim ojcu – zaczęła cicho. – Ale nie mogę do końca życia nosić czerni.

– Nie chodzi o czarny strój, tylko o szacunek. I o miejsce. Groby nie są na randki, mamo. Spojrzałam na jej dłonie. Na serdecznym palcu miała nowy pierścionek. Złoty, błyszczący, zupełnie nie w jej stylu – Myślałam, że to będzie dzień dla taty. Nie dla ciebie i Andrzeja.

Mama spojrzała na mnie z czymś, co przypominało współczucie. Albo litość. Trudno powiedzieć, co gorsze – Diana, myślałam, że zrozumiesz. Tata był dobrym człowiekiem, ale to nie znaczy, że muszę żyć tylko wspomnieniami. Poza tym... wcale nie był taki święty, jak myślisz.

Zmarszczyłam brwi – Co masz na myśli?

– To był tylko człowiek. Miał swoje tajemnice. Jak każdy.

W głowie zaczęły mi się kłębić pytania

– Jakie tajemnice? – zapytałam powoli, jakby każde słowo ważyło tonę. – Mamo. Jeśli właśnie zasugerowałaś, że mój ojciec... że co? Że miał jakieś sekrety? To masz obowiązek to wyjaśnić. Zdradzał cię? – wyrzuciłam z siebie nagle.

Wstrzymała oddech na moment – Nie wiem – odpowiedziała w końcu. – Ale miał... przyjaciółkę. Taką, o której nigdy ci nie mówił.

Zrobiło mi się zimno. Jakby ktoś wylał mi kubeł lodu prosto na kark – Kogo? Znałaś ją?

– Wiedziałam o niej. To różnica.

– A mimo to... nigdy nic nie powiedziałaś?

– Bo byłam lojalna. Chciałam, żebyś miała ojca-ideał. Tylko czasem ideały mają rysy, wiesz?

Patrzyłam na nią i wszystko zaczynało pękać

Nie wiedziałam, co boli bardziej – to, co właśnie usłyszałam, czy sposób, w jaki mama mi to podała. Jakby mówiła o popsutej pralce, a nie o moim ojcu – I co, teraz mam przewartościować całe dzieciństwo? – zapytałam z ironią. – Skasować wszystkie wspomnienia i dopisać adnotację: „możliwa zdrada”?

– Diana, nie o to chodzi. Po prostu... nie chcę, żebyś robiła z taty świętego. Był człowiekiem. Popełniał błędy. Długo to w sobie trzymałam. Zbyt długo. Może właśnie dziś... może ja też potrzebuję zamknąć jakiś rozdział?

– A otworzyć nowy z Andrzejem? – zapytałam z przekąsem.

– On mnie nie skrzywdził, Diana. Nie chciałam ci psuć wspomnień – powiedziała cicho. – Ale może już czas, żebyś zobaczyła tatę takim, jakim był naprawdę: skrytym, zamkniętym i cholernie samotnym. Nawet ze mną.

To zdanie mnie złamało. Nie byłam gotowa na to, że ktoś, kogo uważałam za skałę, w środku był tylko... cieniem.

Przez dłuższą chwilę obie milczałyśmy

Mama stała z rękami w kieszeniach płaszcza, lekko pochylona, jakby ktoś jej kazał dźwigać ciężar, którego nie da się zrzucić. Ja natomiast próbowałam sobie przypomnieć chociaż jedną sytuację, która potwierdzałaby jej wersję. Jedną scenę, która podważyłaby moją wersję ojca – tego dobrego, troskliwego, ciepłego.

– Dlaczego mi tego nie powiedziałaś wcześniej? – zapytałam.

– Bo po jego śmierci byłaś krucha jak szkło. Nie mogłam dołożyć ci jeszcze jednego ciosu. A teraz... po prostu nie chcę już dłużej udawać. Żyłam latami w półprawdzie. Ale czy ty nie robiłaś tego samego? Nie idealizowałaś ojca, żeby sobie poradzić? Chciałam ci powiedzieć wcześniej – kontynuowała – ale zawsze wydawało mi się, że nie jesteś gotowa.

– A teraz jestem?

– Nie wiem. Ale ja już byłam gotowa.

Odeszła kilka kroków w stronę Andrzeja. On spojrzał na nią pytająco, ona tylko skinęła głową. Ruszyli razem powoli w stronę wyjścia. Zostałam przy grobie sama, z milionem pytań w głowie. 

Stałam jeszcze kilka minut w ciszy

Cmentarz pustoszał, a ja nie umiałam oderwać wzroku od imienia wyrytego na kamieniu. Znałam te litery od zawsze. Uczyłam się je pisać w przedszkolu. Nosiłam je w sercu jak amulet. A teraz? Teraz nie wiedziałam, co z nimi zrobić. Telefon zawibrował w kieszeni. Mama: „Wiem, że to było trudne. Ale kiedyś mi podziękujesz. Kocham cię”.

Nie odpisałam. Zamiast tego, usiadłam na niskim murku przy grobie i w myślach układałam sobie życie ojca na nowo. Może mama miała rację – może nie był idealny. Ale dla mnie i tak był wystarczająco dobry. W końcu wstałam, otarłam dłonie o spodnie i westchnęłam: – Wiesz, tato... może nie byłeś święty, ale byłeś mój. I ja sobie ciebie nie dam odebrać. Nawet jeśli mama próbuje napisać twoją historię od nowa.

Zgasiłam świeczkę i odwróciłam się w stronę wyjścia. Wiatr był zimny, nieprzyjemny. Ale w środku zrobiło mi się odrobinę jaśniej. Bo choć obraz ojca się zachwiał, to moje wspomnienia nadal należały do mnie. I może właśnie to było w tym wszystkim najważniejsze.

Diana, 31 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także: