Życie nie poszło do końca po mojej myśli i po pięciu latach studiów oraz jednym nieudanym związku wracałam do miejsca, którego od zawsze chciałam uniknąć, czyli do domu mojej matki. Pociąg był opóźniony, a ja siedziałam na peronie i myślałam, co dalej. Nie miałam planu, tylko jedną walizkę i numer do matki zapisany wciąż jako „Barbara”, a nie „Mama”. Przyjęła mnie chłodno, ale gdy byłam dorosła, nie chciałam już żyć w takiej pustce, gdzie wszystko się przemilcza. Najbardziej unikanym tematem zawsze był mój ojciec. Mama mówiła, że to tylko „krótki romans, nic ważnego”. Nie miałam po nim ani nazwiska, ani nawet zdjęcia, znałam tylko imię. Jednak im byłam starsza, tym bardziej czułam, że mama coś ukrywa i że jeśli nie poznam prawdy teraz, nigdy nie dowiem się, kim naprawdę jestem.

Nie było nam łatwo

– Może w końcu byś się czymś zajęła? – rzuciła Barbara, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa – Całymi dniami tylko siedzisz, a praca sama się nie znajdzie.

– Boże, jestem tu tylko tydzień! – parsknęłam. – Chyba mogę złapać oddech po wszystkim i pomyśleć, co dalej?

– Oddech? Po czym? Po ucieczce od chłopaka, który cię rzucił?

Zatkało mnie i próbowałam się nie rozpłakać: – Może gdybyś mi kiedyś powiedziała, kim był mój ojciec, wiedziałabym, kim jestem!

Barbara zamarła, jakby ktoś nacisnął pauzę. Odłożyła powoli filiżankę. Twarz miała bladą, usta zaciśnięte. Patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę, ale nic nie powiedziała. Po prostu wstała, założyła sweter i wyszła z mieszkania. Bez słowa.

Zostałam w kuchni, patrząc na drzwi, które zamknęły się za nią, a cisza była ogłuszająca. Przez moment myślałam, że przesadziłam, ale… to nie była złość w jej oczach. To był strach. Siedziałam i przypominałam sobie różne sceny z dzieciństwa. Jak tamta kobieta na festynie patrzyła na mnie, jakby mnie znała i jak Barbara dostawała listy, które paliła od razu. Jak odbierała nocne telefony, po których zamykała się w łazience i długo nie wychodziła.

Barbara wróciła późno

Nie zapaliła światła w korytarzu, tylko przeszła cicho do swojego pokoju, jakby mnie nie było. Nie odezwała się ani słowem. A ja… nie spałam. Leżałam w ciemności, wsłuchując się w odgłosy starego mieszkania. W końcu zasnęłam nad ranem, z głową pełną myśli. Następnego dnia zebrałam się w sobie. Zaparzyłam kawę, usiadłam naprzeciw niej i powiedziałam:

– Potrzebuję znać prawdę. 

– To było dawno temu. Po co to ruszać? – zapytała cicho.

– Bo jestem wynikiem tej przeszłości. Mam prawo wiedzieć, kto dał mi życie.

Zacisnęła usta. Widziałam, że walczy ze sobą. Chciała mi coś powiedzieć – i jednocześnie bardzo nie chciała.

Nie był kimś, z kim warto mieć kontakt – odparła chłodno. – Wystarczy, że ja poniosłam konsekwencje. Ty nie musisz.

– Czy on był żonaty?

Zamarła na chwilę, a potem nerwowo rzuciła: – Przestań, dla własnego dobra.

Wiedziałam, że czegoś się boi

Przez dwa dni chodziła spięta, milcząca, zacięta. Ja nie naciskałam. Udawałam, że temat umarł, ale tak naprawdę tylko czekałam. A potem los sam podsunął mi odpowiedź. Stałam w przedpokoju, szukając parasola w szafce, kiedy usłyszałam głosy z kuchni. Rozmawiała z Heleną, naszą sąsiadką. Zatrzymałam się, bezszelestnie przylgnęłam do ściany. Nie jestem dumna, ale… nie mogłam się powstrzymać.

– Ona zaczyna drążyć – powiedziała, przyciszonym głosem. – A ja nie chcę znowu przez to przechodzić.

– Może czas przestać się bać – odparła Helena łagodnie. – Przecież on już nie ma nad tobą władzy.

– Ale jego żona… – Barbara zamilkła na chwilę. – Jeśli się dowie, wszystko wróci. A Julia? Jak ona ma zrozumieć, że była wynikiem zdrady, której nigdy nie żałowałam?

Weszłam do kuchni, a one obie zamilkły, jakby wstrzymały oddech. Spojrzałam na matkę. Jej twarz była blada, oczy szerokie.

– Nie musisz się już bać, wszystko słyszałam – powiedziałam spokojnie, choć głos mi drżał. – Ale teraz to ja chcę znać całą prawdę.

W końcu porozmawiałyśmy szczerze

Usiadłam naprzeciw niej i nawet nie musiałam już pytać, bo zaczęła mówić sama:

– Miałam 28 lat i pracowałam jako asystentka dyrektora. Był czarujący i wiedział, czego chce. Mówił, że ma trudne małżeństwo i że jest nieszczęśliwy. Potem zaczęły się wyjazdy służbowe, późne kolacje. Myślałam, że to coś więcej niż romans, bo przysięgał, że odejdzie od żony. A potem zaszłam w ciążę.

Zamilkła. Ręce drżały jej lekko, ale nie uroniła ani jednej łzy.

– I co zrobił? – spytałam szeptem.

– Po prostu zniknął. Zwolnił mnie, a kilka dni później dostałam liścik od jego żony: „Jeśli się zbliżysz, zniszczę ci życie”.

Patrzyła na mnie, jakby chciała sprawdzić, czy jeszcze słucham. Słuchałam, ale w środku wszystko mi się rozsypywało.

– Bałam się. Nie o siebie. O ciebie. Że cię skrzywdzą. Że cię zabiorą.

Od razu poszłam do ciotki

Starsza siostra mojej mamy wiedziała o niej wszystko, więc postanowiłam szukać prawdy właśnie pod tym adresem. Otworzyła mi i od razu wiedziała, po co przyszłam. Usiadłyśmy w kuchni, patrzyłam na nią i czułam, jak w środku wszystko mi się kotłuje.

– Wiedziałaś? – zapytałam.

Westchnęła ciężko:

– Wiedziałam, że była zakochana, ale nie znałam wszystkich szczegółów.

– Wiedziałaś, że był żonaty? Że mnie… nie planowali?

Ciotka spojrzała mi w oczy:

– Wiedziałam, że to nie było łatwe i że wszystko robiła sama. Julia… twoja matka cię kocha. Nigdy nie przestała.

– Czemu nic mi nie powiedziała? Całe życie kłamała. Milczała. Udawała, że nic się nie stało.

– Bo się bała. I bo... sama nie była niewinna. Nie była tylko ofiarą...

W kuchni zapadła cisza. Czułam się, jakby ktoś podciął mi nogi. Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić z tą prawdą. Kim ja w ogóle byłam? Kim miałam być?

– Może lepiej, że nie znałaś ojca – dodała cicho. – Może nie chciałabyś go znać.

Co to miało znaczyć? Jeszcze wtedy nie wiedziałam. Miałam kompletny mętlik w głowie, ale byłam pewna jednego: potrzebuję prawdy jak powietrza. W końcu każdy chce znać swoje korzenie, nawet jeśli są brudne, a ich odkrywanie boli. 

Julia, 26 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.