Świąteczny jarmark pachniał cynamonem i piernikiem, a wokół roiło się od ludzi w grubych płaszczach, niosących torby pełne prezentów. Kolorowe lampki odbijały się w mokrych od deszczu ulicach, a muzyka świąteczna rozbrzmiewała ze wszystkich głośników. Pośród tego zgiełku czułem dziwny niepokój, jakby coś miało się wydarzyć, choć nie wiedziałem jeszcze, co dokładnie. Moje myśli krążyły wokół codziennych spraw, zmartwień i samotności, której ostatnio unikałem jak ognia. Nie spodziewałem się, że wśród świątecznego chaosu pojawi się coś zupełnie nieoczekiwanego – ktoś, kto odmieni moje zimowe popołudnia i wprowadzi do mojego życia aromat romansu, którego dawno nie czułem.
Te święta nie będą zwykłe
Wsunąłem ręce głębiej w kieszenie płaszcza, starając się chronić przed zimnym, grudniowym wiatrem, który targał gałęziami choinek ustawionych wzdłuż straganów. Ludzie szukali prezentów, śmiali się i przepychali, a ja w tym tłumie czułem się jak widmo. Spojrzałem na stragan z choinkami i poczułem dziwną determinację. Widziałem tam ostatnią małą choinkę, idealną, w sam raz do mojego mieszkania. Ktoś ją najpewniej już upatrzył, ale serce podpowiadało mi, że to właśnie moja.
– Proszę pani, czy ta choinka jest jeszcze dostępna? – spytałem sprzedawcę, próbując brzmieć pewnie, choć w środku czułem lekki stres.
– Jeszcze tak, jakby czekała na pana – odpowiedział mężczyzna z uśmiechem.
Nie mogłem pozwolić, by ktoś mnie uprzedził. Pociągnąłem za sznur, podniosłem ją i niemal uciekłem z targu, śmiejąc się w duchu z własnej niecierpliwości. Choinka pachniała żywicą i świętami, a ja poczułem, że ten zapach coś we mnie porusza. Przypadkowo uderzyłem w czyjeś ramię, a kiedy spojrzałem w górę, zobaczyłem ją – młodą kobietę z rudymi włosami, trzymającą torbę pełną świątecznych ozdób. Jej oczy spotkały moje i w tym momencie serce zabiło szybciej. Uśmiechnęła się nieśmiało, a ja poczułem, że coś, czego od dawna pragnąłem, właśnie się zaczyna.
– Przepraszam… – powiedziałem, patrząc jej w oczy.
Targ, hałas i zimowy chłód zniknęły nagle w tle. Pozostała tylko ta chwila – i choinka, i jej spojrzenie. Wiedziałem, że te Święta nie będą zwykłe.
Wszystko tutaj wydaje się magiczne
Nie mogłem oderwać wzroku od rudowłosej dziewczyny, kiedy powoli szliśmy między straganami. Pachniało piernikiem, gorącą czekoladą i pomarańczami, a światło kolorowych lampek odbijało się w zaśnieżonych chodnikach. W pewnym momencie stanęła przy stoisku z ręcznie robionymi ozdobami i podniosła do oczu maleńką bombkę, jakby była najcenniejszym skarbem. Zdecydowałem się podejść bliżej, choć serce waliło mi jak oszalałe.
– Śliczna, prawda? – zagaiłem, starając się brzmieć naturalnie.
– Tak… jest idealna do mojej choinki – odparła cicho, patrząc na mnie spod długich rzęs.
Rozmowa zaczęła płynąć sama, a ja odkrywałem w niej coś fascynującego: spojrzenie pełne ciepła, delikatny uśmiech i poczucie humoru, które natychmiast mnie przyciągnęły. Poruszaliśmy się wśród ludzi, wymieniając komentarze o ozdobach, kolorach lampek i tym, jak wyglądać powinno idealne świąteczne drzewko. Każde jej słowo wywoływało we mnie rosnącą ciekawość.
– A ty… lubisz takie jarmarki? – spytała nagle, nachylając się lekko, tak że pachniała cynamonem i czymś jeszcze, czego nie potrafiłem określić.
– Uwielbiam… szczególnie w tym miejscu. Wszystko tutaj wydaje się magiczne – odpowiedziałem, czując jak ciepło rozlewa się w moim brzuchu.
Wtedy, zupełnie nieplanowanie, nasze ręce zetknęły się, gdy sięgała po kolejną ozdobę. Pociągnęło mnie to do niej jak magnes. Poczułem falę emocji, której dawno nie znałem. Nie wiedziałem, co z tym zrobić, ani czy ona czuje coś podobnego, ale nagle świat wokół nas zniknął – pozostała tylko jej obecność i zapach świąt unoszący się w powietrzu. Kiedy odwróciła się i uśmiechnęła, poczułem, że te Święta mogą być inne niż wszystkie dotąd. Niezwykłe, pełne czegoś, co trudno nazwać – obietnicy przygody, ciepła i… romansu.
Świat dookoła przestał istnieć
Śnieg delikatnie prószył, a zimowe powietrze szczypało w policzki. A a ja poczułem dziwne napięcie – ekscytację, której dawno nie znałem. Chciałem podążać za nią, ale jednocześnie bałem się, że mogę zrobić coś głupiego.
– Grudzień ma w sobie coś niezwykłego? – zagaiłem, starając się zachować spokój, choć serce biło mi jak młot.
– Tak… Uwielbiam ten czas w roku – odparła, patrząc w migoczące lampki. – Wszystko wydaje się wtedy takie spokojne, choć jednocześnie pełne życia.
Szliśmy powoli, mijając sklepy, z których dobiegały dźwięki kolęd. W pewnym momencie w mojej głowie pojawiła się myśl: „Czy to możliwe, że właśnie spotkałem kogoś, kto odmieni moje Święta?” Jej spojrzenie, pełne ciepła i lekkości, sprawiło, że poczułem coś, czego dawno nie czułem – lekką radość i ciekawość, jakby każda chwila mogła przynieść coś niespodziewanego.
– Chcesz… może napić się czegoś ciepłego? – zaproponowałem nieśmiało, wskazując na niedaleki kram z grzanym winem i czekoladą.
– Chętnie – uśmiechnęła się, a jej spojrzenie sprawiło, że poczułem, jak moje ciało reaguje nieoczekiwanie.
Podchodząc do straganu, oboje rozmawialiśmy o drobiazgach, o dekoracjach, o tym, jak planujemy Święta, i nagle okazało się, że znamy się od kilku minut, a mimo to rozmowa płynie swobodnie. Jej śmiech był zaraźliwy, a ja przy każdym dźwięku czułem, że w tym roku moje Święta mogą mieć zupełnie inny smak – smak czegoś ekscytującego, nowego i nieoczekiwanego. Kiedy podawała mi kubek gorącej czekolady, nasze palce zetknęły się przez chwilę, i w tej krótkiej chwili coś w środku mnie zaiskrzyło. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu, a świat dookoła przestał istnieć. Choinka, jarmark, świąteczny chaos – wszystko nagle stało się tłem dla tej jednej chwili, której zapach i ciepło pozostaną w mojej pamięci na długo.
Spacerowaliśmy w milczeniu, mijając stragany, z których unosił się zapach prażonych migdałów i korzennych ciastek. Każdy krok sprawiał, że czułem coraz większe napięcie, ale i ciekawość. Nie wiedziałem, dokąd zaprowadzi nas ta noc ani co się wydarzy, ale coś w jej obecności sprawiało, że chciałem poznawać każdy detal – uśmiech, sposób, w jaki układała włosy, lekkie drżenie dłoni, gdy trzymała kubek gorącej czekolady.
– Nigdy nie myślałem, że spotkam kogoś na jarmarku, kto sprawi, że poczuję się tak… dziwnie – powiedziałem, próbując zachować spokój, choć słowa same wypływały z moich ust.
– Dziwnie… w sensie… dobrze? – spytała, unosząc brew i patrząc na mnie z lekkim zaciekawieniem.
– Tak… dobrze. Bardzo dobrze – odpowiedziałem szczerze, czując, że każda chwila z nią nabiera znaczenia.
Przez chwilę milczeliśmy, a zimowe powietrze wydawało się jeszcze bardziej przejrzyste i rześkie. Potem nagle pochyliła się do mnie, jakby chciała coś wyznać, a ja czułem, że zaraz usłyszę coś, co odmieni moje Święta.
– Wiesz… ja też rzadko spotykam kogoś, kto sprawia, że czuję się tak swobodnie – wyszeptała. – Te Święta mogłyby być… wyjątkowe.
Jej słowa uderzyły mnie jak ciepły podmuch w środku zimy. Wiedziałem, że to, co się między nami rodzi, jest prawdziwe – mimo że pozornie nieznane, wciąż silne i intensywne. Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę, a ja zdałem sobie sprawę, że zapach świąt nagle zmienił się w coś bardziej osobistego, bardziej intymnego, co trudno było opisać słowami.
– Chodźmy jeszcze kawałek – zaproponowałem, próbując ukryć drżenie w głosie.
Zgodziła się uśmiechając, a ja poczułem, że te Święta będą inne niż wszystkie dotąd – pełne ciepła, bliskości i nieoczekiwanej przygody, która właśnie się zaczęła.
Cieszę się, że spędzimy je razem
Dotarliśmy do małego skweru, gdzie stała już ubierana choinka, migocząca setkami lampek. Zrobiło się mniej tłoczno, a ja poczułem, że to miejsce stało się naszym małym światem – pełnym ciepła, światła i zapachu świąt. Jej oczy odbijały kolorowe światła, a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku.
– To miejsce… wygląda jak z filmu – powiedziałem cicho, choć serce biło mi jak oszalałe.
– Tak… Uwielbiam patrzeć na lampki w nocy – odparła, a jej głos brzmiał jak melodia. – Czuję się wtedy… jakbym była w innym świecie.
Przybliżyłem się powoli, chcąc poczuć jej obecność jeszcze bliżej. Każdy krok sprawiał, że czas zwalniał, a my stawaliśmy się jedynymi ludźmi na tej ulicy. W pewnym momencie nasze dłonie spotkały się przypadkowo, a ja poczułem, że to właściwy moment.
– Mogę? – wyszeptałem, patrząc jej w oczy.
– Tak… – odpowiedziała, a uśmiech na jej twarzy sprawił, że światło lampek rozbłysło jeszcze jaśniej w moich oczach.
Pochyliłem się i delikatnie ją pocałowałem. Wszystko wokół zniknęło – zapach choinki, ciepło grudniowego wieczoru, odgłosy miasta. Liczyła się tylko ona i ja. Pocałunek był krótki, a jednocześnie pełen emocji, których nie potrafiłem wcześniej nazwać.
– To będą niezapomniane Święta – wyszeptała, kiedy odsunęliśmy się od siebie, a jej oczy lśniły radością.
– Wiem – odpowiedziałem, czując w sercu spokój, którego dawno nie zaznałem. – I cieszę się, że spędzimy je razem.
Stałem tam jeszcze chwilę, patrząc na migoczące lampki, a zapach świerku mieszał się z ciepłem tej chwili. Wiedziałem, że te Święta będą inne niż wszystkie – pełne niespodzianek, emocji i pierwszego prawdziwego romansu, który rozkwitł wśród świątecznego chaosu.
Naprawdę czuję magię Świąt.
Kilka dni później mieszkanie wypełnił zapach świeżej choinki, cynamonu i pierników, które piekliśmy razem. Każdy ruch, każde spojrzenie przypominało mi tamten wieczór na jarmarku, kiedy przypadkowe spotkanie przerodziło się w coś więcej niż tylko wspólne oglądanie lampek. Jej obecność sprawiała, że zwykłe rzeczy nabierały niezwykłego znaczenia – nawet proste rozmowy przy kubku gorącej czekolady stawały się pełne napięcia, radości i ciepła.
– Nie mogę uwierzyć, że to już Święta – powiedziałem, patrząc, jak zawiesza kolejną ozdobę na naszej choince.
– Tak, i wyglądają zupełnie inaczej niż zwykle – odpowiedziała, a jej uśmiech sprawił, że poczułem, jak serce bije mi szybciej. – W tym roku naprawdę czuję magię Świąt.
Czułem, że te Święta są wyjątkowe, bo spędzam je z kimś, kto rozumie moje emocje, kto potrafi wywołać uśmiech w najmniej oczekiwanym momencie, kto zmienił zapach grudnia w aromat romansu. Kiedy siadaliśmy przy stole, nasze dłonie często spotykały się przypadkowo, a każda chwila razem wypełniała mnie spokojem, którego dawno nie zaznałem. Wieczorem wyszliśmy na balkon, otuleni w ciepłe szale, i patrzyliśmy na migoczące światła miasta. Światło choinek w oknach sąsiadów mieszało się z tym w naszym mieszkaniu, tworząc niepowtarzalną atmosferę. Zrozumiałem, że wszystko, co wydarzyło się na jarmarku, prowadziło do tej chwili – momentu, kiedy nie trzeba już nic mówić, wystarczy czuć.
– Wiesz… te Święta są naprawdę inne – wyszeptała.
– Wiem – odpowiedziałem, przyciągając ją do siebie i czując, jak świat staje się mniejszy, a my jesteśmy jedynymi ludźmi, którzy się liczą. – I tak będzie już zawsze.
Święta w tym roku miały smak czekolady, aromat choinki i zapach romansu, który pozostanie ze mną na długo.
Kamil, 29 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Nie sądziłam, że w Beskidach odnajdę nie tylko spokój. Przystojny turysta szybko roztopił moje serce mimo mrozu”
- „Miałam dość świąt jako singielka, więc poszłam na randkę w ciemno. Przez naiwność dziś sama płaczę przy choince"
- „Wspólny weekend w górach uświadomił mi, że mąż to istna maruda . Najchętniej pod choinkę zażyczyłabym sobie lepszy model”









