Nie wiem, czy to może ten mokry, zimny listopad tak działał na zmysły, ale tamtego wieczoru miałam dziwne przeczucie. Wszystko wyglądało normalnie. Za normalnie. Siedzieliśmy z Adamem na kanapie – herbata, świece, jakiś film. On objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego jak zawsze, jakby to miało znaczenie. Był spokojny. Pewny siebie.

– Może dolać ci herbaty? – zaproponował, wychodząc do kuchni. Uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową.

Wtedy jego telefon zawibrował. Ekran się zaświecił. Zerknęłam bezwiednie. Jedno słowo wystarczyło.

„Tęsknię. Karola” Karola – Karolina? Nasza znajoma. Była u nas w czerwcu. Żartowała z Adamem, przekomarzali się. Miałam wtedy wrażenie, że coś wisi w powietrzu. Teraz dowód leżał przede mną. Nie powinnam. Ale wzięłam jego telefon. Wiadomości. Intymne, czułe, ordynarne. I to zdanie: „Asia niczego się nie domyśla?” Palce mi drżały. Film, świeczki – wszystko nagle wyglądało jak teatrzyk dla idiotek. Ale nie zamierzałam robić sceny. Nie tego wieczoru.

– Asia? – Adam wrócił z dzbankiem herbaty. – Wszystko w porządku?

Skinęłam głową.

– Tak. Po prostu przypomniałam sobie o jednej rzeczy w pracy.

Zagrałam to dobrze. A w środku już układałam plan.

Jeszcze mu pokażę, na co mnie stać

Nie spałam tej nocy. Leżałam na boku, plecami do Adama, wpatrzona w ciemność. Oddychał spokojnie. Jak ktoś, kto wierzy, że wszystko ma pod kontrolą. A ja planowałam. Nie było we mnie łez. Nie było krzyku, ani nawet niedowierzania. Może dlatego, że od miesięcy coś przeczuwałam. Coś, czego nie umiałam nazwać. A teraz miałam już pewność. To była zdrada. Od rana udawałam. Przy śniadaniu zrobiłam mu kawę.

Dobrze spałeś? – zapytałam z uśmiechem.

– Jasne. A ty? – odpowiedział, wpatrzony w ekran telefonu. Pewnie pisał „dzień dobry” do Karoliny.

– Ja też – skłamałam.

Zaczęłam go obserwować. Uważnie. Jak często wychodzi z domu? Co mówi? Kiedy się spóźnia? Notowałam wszystko w głowie. A wieczorami dzwoniłam do mojej przyjaciółki Leny. Tylko jej powiedziałam prawdę.

– I co zrobisz? – zapytała, gdy skończyłam opowiadać. 

– Jeszcze nic – odpowiedziałam cicho. – Ale mam czas. On nie wie, że ja wiem. A to daje mi przewagę.

– Nie boisz się, że się zorientuje?

– Nie, Lena. Adam zna mnie tylko jako potulną żonę. Jeszcze mu pokażę, na co mnie stać.

Zaczęłam wcielać w życie swój plan

Zaczęłam od rzeczy małych, ledwie zauważalnych. Takich, które drażniły, ale nie dawały powodu do podejrzeń. Spóźniłam się na jego kolację służbową, choć przypominał mi o niej wcześniej kilka razy. Zapomniałam kupić jego ulubione płatki śniadaniowe. Nie odpisywałam, kiedy pisał „zaraz wracam”. Przestałam podsuwać mu pod nos obiadki.

– Och, myślałam, że zjesz dziś w pracy. – mówiłam, uśmiechając się przy tym słodko.

– Asia, wszystko w porządku? – zapytał któregoś wieczora, gdy siedzieliśmy razem, a ja nie oderwałam wzroku od ekranu laptopa.

– Oczywiście – odpowiedziałam, nie podnosząc głowy. – Czemu miałoby nie być?

Jego oczy wpatrywały się we mnie dłużej niż zwykle. Ale nic nie powiedział. A ja w myślach powtarzałam: „Jeszcze nie. Jeszcze nie czas”.

Nie jestem już tą samą kobietą

Zaczęłam wcielać w życie swój plan. Wysłałam anonimową wiadomość do działu HR w jego firmie, screeny jego rozmów z Karoliną. Niby nic. Ale w dzisiejszych czasach wystarczy niewiele, by być na językach. W domu Adam zaczął się spinać. Czuł, że powoli osuwa mu się grunt pod nogami. Przestał sypiać spokojnie. W nocy wiercił się, wzdychał, zaglądał do telefonu. 

– Asia, mam wrażenie, że coś się zmieniło – rzucił pewnego dnia, siadając obok mnie na kanapie. – Jesteś... inna.

Spojrzałam na niego spokojnie.

– Przestań, to pewnie przez pogodę. W końcu mamy listopad. Dni są krótsze. To chyba naturalne.  

Wiedziałam od znajomych, że miał rozmowę z działem HR. Że całe biuro o nich plotkuje. W końcu nie mogłam dłużej udawać i przyszedł czas na konfrontację. 

– Wiem o tobie i Karolinie – oznajmiłam mu któregoś dnia, gdy siedzieliśmy w salonie.

Adam przełknął ślinę.

– Od kiedy?

– Od listopada. Tego wieczoru, gdy oglądaliśmy film. Dostałeś wiadomość. Od niej.

– Czemu... Czemu nic nie powiedziałaś?

– Czekałam na odpowiedni moment.

– Asia, ja... – zaczął. – Ja to wszystko... zepsułem. Wiem. Ale...

– Nie kończ – przerwałam spokojnie. – Nie chcę twoich tłumaczeń.

– Myślałem, że już mnie nie kochasz...może, może jeszcze da się to naprawić?

Pokręciłam głową.

– Nie jestem już tą samą kobietą, którą zdradziłeś.

To ty wszystko zniszczyłeś

Wyprowadziłam się tydzień później. Bez krzyku, bez dramatów, bez tłumaczeń. Zabrałam tylko swoje rzeczy – nie chciałam nic od niego.  Adam został w naszym mieszkaniu sam. Jeszcze próbował. Pisał, dzwonił, prosił Lenę, by się ze mną skontaktowała.

– On naprawdę wygląda, jakby się rozpadł – mówiła mi przez telefon. – Schudł, nie goli się, chodzi w tej samej bluzie. Przestał jeździć do pracy, serio.

– I co? – zapytałam. – Mam do niego wrócić, bo się nie może ogarnąć?

Lena milczała chwilę.

– Nie. Po prostu... pytam, czy cię to rusza.

Spojrzałam przez okno. Padał śnieg. Ten pierwszy. Chciałam, żeby przykrył wszystko, także wspomnienia.

– Nie wiem, Lena. Może. Ale pewnych rzeczy nie da się naprawić.

Pewnego dnia pojechałam po kilka rzeczy, które zapomniałam zabrać. Nie uprzedziłam go. Miałam nadzieję, że go nie będzie. Ale siedział przy stole. W dresie, z kubkiem w dłoni. 

– Asia – zaczął.

– Nie mów nic. Przyszłam tylko po ostatnie rzeczy.

Widziałam w jego oczach coś, czego nigdy wcześniej nie było. Strach. Nie przed samotnością. Przed tym, że znikam naprawdę.

– Zniszczyliśmy wszystko, co mieliśmy, prawda?

Zamknęłam torbę.

– Nie. To ty wszystko zniszczyłeś. Ja tylko patrzyłam, jak się sypie.

Minęłam go w drzwiach. Nie odwróciłam się. Już nie musiałam.

Zaczynam od nowa

Wyjechałam. Zmieniłam miasto, pracę, adres, nawet fryzurę. W lustrze nie widziałam już tamtej Joanny. Wynajęłam małe mieszkanie z widokiem na park. Rano piłam kawę przy oknie. Napisałam do Leny: „Zaczynam od nowa.” Od czasu do czasu zaglądałam na profil Adama. Po naszych wspólnych zdjęciach nie ma na nim śladu. Lena powiedziała, że z pracy go nie wyrzucili, ale zdegradowali. Znajomi przestali zapraszać. Karolina? Wróciła do byłego. Ironia losu.

Czasem budzę się w nocy i pytam siebie: czy to wszystko było tego warte? Czy naprawdę chciałam zemsty? Czy może po prostu... chciałam, żeby zabolało go tak samo jak mnie? Nie mam odpowiedzi. Ale wiem jedno. Nie jestem już tą samą Asią, co kiedyś. Ona była cicha. Ufna. Ja? Ja dziś patrzę ludziom w oczy i widzę, kto potrafi kłamać. A kto zasługuje, by zostać.

Joanna, 35 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także: