Adam był jak spełnienie cichego marzenia. Spokojny, czuły i troskliwy jak nikt inny. Przy nim czułam się kochana, nawet jeśli czasem się nie zgadzaliśmy. Wierzyłam, że razem zbudujemy dom pełen śmiechu i bezpieczeństwa. Nie idealny – ale prawdziwy. Karolina, moja młodsza siostra, miała być moją świadkową. Byłyśmy różne. Ona mówiła i lubiła być w centrum uwagi, a ja raczej słuchałam. Ale mimo tego wszystkiego była moją siostrą i kochałam ją. Pamiętam, że tego dnia, gdy wszystko runęło, przymierzałam suknię ślubną. Czułam się jak bohaterka filmu. Chciałam wysłać Adamowi zdjęcie, więc chwyciłam jego telefon, bo mój się rozładował. I wtedy… zobaczyłam wiadomość od Karoliny.

Ten dzień miał być idealny

– Zrób mi tylko jedno zdjęcie z tyłu, dobra? Chcę zobaczyć, jak układa się tren – poprosiłam sprzedawczynię w salonie. Mój telefon się rozładował, więc sięgnęłam po komórkę Adama, którą zostawił w mojej torebce. I wtedy wyświetliło się powiadomienie: „Karolina: Tęsknię… I co zrobimy po ślubie?”.

W pierwszej chwili pomyślałam, że to jakaś inna Karolina. Przecież nie moja siostra. Ale potem zobaczyłam jej zdjęcie w samej bieliźnie. Zrobiło mi się niedobrze. Palce zaczęły mi drżeć, ale weszłam w czat. Przewijałam i czytałam: „Myślę o tobie każdej nocy”. „Było cudownie w domku na Mazurach”. „Obiecaj, że nie zostawisz mnie po ślubie”. Pół roku. Pół roku mnie okłamywali.

Wyszłam z salonu i pierwszy raz w życiu nie mogłam złapać powietrza. Marta odebrała od razu. – Co się stało? Czemu masz taki głos?

– On mnie zdradza – wydusiłam. – Z Karoliną. Moją siostrą. Od miesięcy.

– Co ty mówisz? Jesteś pewna?

– Mam dowody – wyszeptałam. – Mam wszystko.

Pojechałam do domu rodziców

Drzwi otworzyła mi mama i nawet nie zapytała, czemu przyjechałam bez zapowiedzi, tylko westchnęła: – Znowu coś z tą suknią? Przecież mówiłam, że...

Nie słuchałam. Ruszyłam prosto do góry i wpadłam do pokoju Karoliny jak burza. Siedziała na łóżku z kubkiem kawy: – Co to ma znaczyć?! – wrzasnęłam, rzucając jego telefon na łóżko – Zawsze brałaś wszystko, co moje. Lalki, bluzki, uwagę mamy... Ale żeby Adam?

Może on nigdy naprawdę nie był twój – rzuciła cicho.

Zamilkłam. Serce waliło mi jak młot – Jesteś mi obca – wyszeptałam. – Nigdy nie byłaś moją siostrą. Byłaś konkurencją. Odwróciłam się i zeszłam na dół. Mama spojrzała pytająco, ale nie odpowiedziałam. Zamknęłam za sobą drzwi z hukiem.

Wróciłam do Adama po wyjaśnienia

Siedział na naszej kanapie, jakby nic się nie stało. Miał na sobie tę granatową koszulę, którą tak lubiłam. Dziwnie pasowała do tej chwili – Musimy porozmawiać – powiedziałam, stając w drzwiach. Głos miałam spokojny, zimny.

Spojrzał na mnie. I już wiedział – Julia, ja...Nie chciałem, żeby to tak wyszło. To... po prostu się wydarzyło.

– Nie „wydarzyło się”. Zdrada nie „się dzieje”. To wybór. Dzień po dniu. Kłamstwo po kłamstwie. Robiłeś ze mnie idiotkę. Zabieraj swoje rzeczy. Śpij u Karoliny, skoro tak dobrze się dogadujecie. Ja nie mam już nikogo.

Wyszłam. I po raz pierwszy w życiu nie obejrzałam się za siebie. Zostawiłam wszystko – suknię, buty, plany. Po prostu wyszłam. Chodziłam bez celu po mieście. Weszłam do kawiarni, tej samej, gdzie Adam oświadczył mi się przy szarlotce. Usiadłam przy tym samym stoliku. I nagle wszystko wróciło. Jego spojrzenie, trzęsące się dłonie, kiedy wyciągał pierścionek.

Zamówiłam herbatę, ale nie wypiłam. Patrzyłam przez okno przez jakiś czas, a potem wróciłam do mieszkania, spakowałam plecak, papiery ślubne wrzuciłam do kosza, a suknię zostawiłam rozwieszoną – niech Karolina sobie ją weźmie, skoro tak jej się spieszy do ołtarza. W kieszeni miałam portfel, telefon i bilet na pociąg do Krakowa. Bez planu, bez pomysłu. Pamiętałam tylko, że tata lubił to miasto. Może tam będzie mi lżej.

Wróciłam do mieszkania tylko na chwilę

Wsiadłam do pociągu dziwnie spokojna. Wyjechałam i wynajęłam pokój na poddaszu starej kamienicy. Chciałam wyłączyć telefon, ale zostawiłam włączony. Pierwsza napisała Karolina: „Nie chciałam, żeby to tak wyszło. Przepraszam. Nie wiem, co mnie napadło. Proszę, odezwij się. Jesteś moją siostrą.” Czytałam tę wiadomość kilka razy, ale nie czułam nic. Ani złości, ani smutku. Tylko pustkę. Kilka godzin później dostałam SMS od Adama: „Kocham cię. Nie wiem, co się stało. Wszystko mi się wymknęło spod kontroli. Bez ciebie to wszystko nie ma sensu.”

Nie odpisałam. Myślałam o tym, żeby zostać tu dłużej. Wynająć coś na miesiąc. Zacząć od nowa, bez etykietek, bez przeszłości. Kupiłam przewodnik po Krakowie i zaznaczyłam kilka miejsc, które chcę zobaczyć. Nie dla wspomnień, tylko dla siebie. Jesień pachniała dymem z kominów, ale już nie była moja, teraz była tylko szarą, nudą i zwykłą porą roku.

Minęły dwa tygodnie. Nie wróciłam. Pracowałam chwilowo w kawiarni, zapisałam się na zajęcia pisarskie i znów zaczęłam oddychać. Nie głęboko, ale już bez duszności. Ale wiem jedno – nie jestem już ofiarą. Nie czekam, aż ktoś mnie wybierze. Nie pytam: „Dlaczego mnie?” Pytam: „Kim chcę być teraz?” Jesień już nigdy nie będzie moją ulubioną porą roku. Ale może kiedyś przestanie boleć. Na razie uczę się żyć bez złudzeń. I wbrew temu, co myślałam – to też jest początek.

Julia, 29 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także: