Na cmentarzu nigdy nie było specjalnie tłoczno, ale tego dnia akurat ktoś inny przyszedł zapalić znicz u wujka. Kiedy z mamą tylko minęłyśmy alejkę i zobaczyłyśmy, kto klęczy przy grobie, mamie aż drgnęła brew. Nie musiała nic mówić – znałam ten wyraz twarzy. To nie była złość. To było coś gorszego – pogarda.
Stałyśmy tak przez moment, jakby obie ważyły, co teraz wypada. Ja wolałabym wrócić do auta, ale mama? Nie. Mama ruszyła pewnie przed siebie.
Szła powoli, ale w jej spojrzeniu było coś lodowatego. Kuzynka odwróciła się dopiero, gdy usłyszała kroki. I wtedy to się stało. Zanim zdążyłam zareagować, mama wyrwała jej z rąk znicz i rzuciła nim o bruk.
– Nie masz prawa tu przychodzić. Po tym, co zrobiłaś, mój mąż się w grobie przewraca.
Cisza była taka, że słychać było tylko dźwięk tłuczonego szkła i szelest liści pod nogami. Kuzynka blada jak ściana, mama wyprostowana jak struna. I ja. Córka. Agata. I świadek tego wszystkiego.
Nie zniosłam tej hipokryzji
Po tym całym przedstawieniu na cmentarzu wróciłyśmy do auta bez słowa. Mama otworzyła drzwi, wsiadła i trzasnęła nimi z takim impetem, że drgnęłam.
– Masz ochotę kawę? – rzuciła nagle, zerkając w lusterko.
– Serio? Po tej całej akcji?
– Tak.
Siedziałyśmy przy stoliku z widokiem na ruchliwą ulicę. W końcu matka odezwała się pierwsza:
– Chcesz wiedzieć, co ona wyprawiała, jak jeszcze twój ojciec żył? – zapytała beznamiętnie.
– Chyba tak – odpowiedziałam cicho, choć miałam przeczucie, że to nie będą historie do powtórzenia przy niedzielnym rosole.
– Rozpowiadała po rodzinie, że jestem złą żoną, że nie zajmuje się twoim ojcem jak należy. A jego całe życie miała za nieudacznika.
Po tych słowach mama zamilkła, patrząc się w okno. W końcu przerwałam ciszę:
– Dlaczego wtedy nic jej powiedziałaś?
– Mówiłam wiele razy, by przestała, a ona dalej swoje. Ale twój ojciec prosił, by nie robić scen . – Mama westchnęła i oparła brodę na dłoni. – Mówił, że chce mieć spokój. „Agata ma dość, ty masz dość, a ja już nie mam siły na wojny” – powtarzał. Jak zobaczyłam, jak klęczy przy jego grobie... no nie. Nie zniosłam tej hipokryzji.
– Myślisz, że to specjalnie? Że chciała, żebyś ją zobaczyła?
– Oczywiście, że tak. – Wzięła łyk wody. – Przecież ona robi wszystko na pokaz. Nawet żałobę gra jak w teatrze. Znała godziny, kiedy tu przychodzimy. Myślisz, że to przypadek?
– A może ją sumienie ruszyło? Wiesz... może żałuje.
– Teraz już za późno.
Patrzyłam na mamę. Wciąż była w niej wściekłość, ale gdzieś pod nią czułam coś jeszcze. Może bezsilność. Może żal. A może coś gorszego – nadzieję, że się myli. Ale mama nigdy się nie myliła, jeśli chodziło o ludzi.
Czasem człowiek mówi rzeczy... w emocjach
Kilka dni później poszłam sama na cmentarz. Mama nawet nie wiedziała. Wzięłam jeden znicz i bukiet chryzantem. Chciałam tylko posiedzieć w ciszy. Ale kiedy podeszłam do grobu, znowu tam była. Kuzynka. Stała z telefonem w ręce i... robiła selfie.
– Serio? – wyrwało mi się głośniej, niż planowałam.
Podskoczyła. Odwróciła się z udawaną skruchą i schowała telefon do kieszeni.
– Agata... ja tylko... chciałam uchwycić moment.
– Moment? To nie jest zachód słońca nad morzem. To grób mojego ojca!
– Też był moim wujkiem.
Zacisnęłam zęby.
– Całe życie traktowałaś go ja powietrze. Miałaś za nic jego i naszą rodzinę.
– Nie mów tak – szepnęła, spuszczając wzrok. – Ja... może nie zawsze byłam dla niego miła. Ale to nie znaczy, że nie cierpiałam, gdy odszedł.
– Nie byłaś miła? Rozpowiadałaś specjalnie przeróżne plotki na temat jego i mamy.
Zawahała się.
– Nie chciałam źle. Wiesz, czasem człowiek mówi rzeczy... w emocjach. Albo słyszy coś i powtarza.
– No właśnie. Powtarza. A nie sprawdza, jak było naprawdę.
Podeszłam do grobu i położyłam kwiaty.
– Myślisz, że twoja matka kiedyś mi to wybaczy?
Spojrzałam na nią i nie odpowiedziałam. Bo nie wiedziałam.
Naprawdę żałuję
Nie spodziewałam się, że kuzynka jeszcze raz się odezwie. A jednak. Zadzwoniła trzy dni później. Odbierałam z wahaniem.
– Agata, możemy się spotkać? Na chwilę. Muszę z tobą porozmawiać.
Zgodziłam się. Spotkałyśmy się w kawiarni.
– Próbowałam dodzwonić się do twojej matki, ale nie odbierała. Nie proszę o przebaczenie. Ale... chciałam ci powiedzieć, że naprawdę żałuję.
Zamilkła. Przez chwilę tylko stukot filiżanek rozchodził się po sali. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Bo niektóre słowa potrzebują czasu, żeby zabrzmieć prawdziwie. Następnego dnia opowiedziałam mamie o naszym spotkaniu. Nie od razu – najpierw kilka razy zaczynałam i urywałam. W końcu po kolacji, kiedy zmywałyśmy naczynia, powiedziałam:
– Spotkałam się z Olą.
Mama nawet nie drgnęła. Spłukiwała talerz, jakby nie usłyszała.
– I?
– I przeprosiła. Powiedziała, że żałuje.
Matka westchnęła, wytarła ręce o ścierkę i oparła się o blat.
– Wiem, że masz prawo być na nią wściekła. Ja też byłam. Ale ona naprawdę się stara.
Mama w końcu spojrzała na mnie. W jej oczach było coś, czego dawno nie widziałam – zmęczenie.
– Agata, twój ojciec był dobrym człowiekiem. Nawet jak ktoś go ranił, potrafił podać rękę. Ale ja nie jestem nim. Ja nie muszę być dobra dla wszystkich.
– Nikt cię nie zmusza. Ale może... warto spróbować. Dla siebie, nie dla niej.
Otarła dłonie o fartuch i podeszła do okna. Patrzyła długo w ciemność, aż w końcu powiedziała cicho:
– Może kiedyś. Ale nie teraz. Jeszcze nie potrafię jej przebaczyć.
Zamilkłyśmy. A ja zrozumiałam, że nie wszystkie rany goją się przeprosinami. Niektóre potrzebują ciszy.
Agata, 23 lata
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Synowa pomyliła cmentarz z rewią mody. Nie mogę patrzeć, jak paraduje przy grobie męża w tych swoich wdziankach”
- „Teściowa nawet na Wszystkich Świętych okazywała mi pogardę. Odpaliła się, gdy postawiłam tani znicz z dyskontu”
- „Po śmierci męża wyszło na jaw, co przede mną ukrywał. Nie wiem, jak teraz odwiedzę jego grób na 1 listopada”









